Dzisiaj przytrafiła mi się niesamowicie miła niespodzienka, która wręcz postawiła mnie na nogi (bo niestety choruję sobie, dosyć poważnie). Spróbowałam swoich sił w konkursie organizowanym przez portal uroda.com na paru blogach. Jak się okazało zostałam wybrana przez Annfashionistkę i Wybieg Kary. Jeszcze raz baardzo dziękuję i chociaż dzisiaj nie dałabym sobie ściągnąć choćby skarpetki i to nawet wczesnemu Stingowi, to bardzo się cieszę z nagrody i już wkrótce zacznę wybierać ;))
A teraz uciekam chorować dalej!:)
Dzisiaj zasypiam i to nawet na stojąco. Nie ma nic dziwnego w senności u mnie, bowiem większość mojego życia ziewam i się przeciągam, ale dzisiaj nastąpiło apogeum apogeów.
Cóż pozostaje mi dalsze słuchanie Żurawiny i kubek herbaty, przed powrotem do pracy.
Zdjęcia gościnnie czynił:
Co i jak:
torba- tofee
sukienka jako spódnica- benetton
sweterek- sh + diy
szalik- jackpot
Takie było słońce do robienia zdjęć w niedziele......
Więcej tekstu dzisiaj nie będzie. Wracam moi dzrodzy do projektu na Stres;)
"Słońce nie świeci już swą paszczą nad dachami miast
Nie wiem czy ziemia nas kręciła wczoraj"
*****************************************************************
Wszytsko juz znane i widziane, ale nie w takiej kompilacji (i nie pod nowym adresem), więc:
trencz- Zara
bluzka- sh, Bik bok
jeansy- gina tricot
buty- deichmann
zegarek- Czajka, po prababci Helenie
**jednak jest jedna nowość- narzutka River Island sh**
najchętniej siedziałabym w domu z dobrą książką w ręku i herbatą. Dzisiaj ten plan nie miał szans na zrealizowanie, ale od rana udało mi się przynajmniej coś upiec:))
Byłam prawie niczym Perfekcyjna Pani Domu, do południa upiekłam muffiny i posprzatałam cały dom. Czyli zrobiłam wszystko byłe by nie ruszyć z nauką. Jak tak dalej pójdzie to w trakcie tej sesji chyba zacznę piec torty...
Dzisiejszy (pod tym adresem pierwszy) wpis jest dosyć sentymentalny, ze względów ubraniowych naturalnie. Ile lat ma szary sweterk, który mam na sobie?
Dokładnie nie wiem, ale ma co najmniej tyle lat co ja. Był to niegdyś ulubiony sweter mojej mamy. Pamiętam jeszcze jak go nosiła. Teraz zauroczył i mnie. Jest niesamowicie duży, ciepły i jakiś taki, po prostu swojski.
Buty natomiast były 'wychodzoną' lumpkową miłością. A zaczeło się to ponad rok temu. Cały boży miesiąc stały sobie w second hand'zie i czekały na mnie. Kiedy je kupowałam Pani przy kasie powiedziała, że straciła już nadzieję na nowy dom dla nich.
Torba jest już ze mną rok drugi i pozostanie jeszcze na wiele lat. Uwielbiam ją za kolor, pojemność, długi pasek, teksturę. Na początku strasznie się nad nią trzęsłam- do pierwszego przetarcia jak to się mówi;) Teraz nabrała uroku użytkowego (jak to mawia mój luby) i też jest jej z nim do twarzy.
Więcej tu:
tigro697.pinger.pl
Dokładnie nie wiem, ale ma co najmniej tyle lat co ja. Był to niegdyś ulubiony sweter mojej mamy. Pamiętam jeszcze jak go nosiła. Teraz zauroczył i mnie. Jest niesamowicie duży, ciepły i jakiś taki, po prostu swojski.
Buty natomiast były 'wychodzoną' lumpkową miłością. A zaczeło się to ponad rok temu. Cały boży miesiąc stały sobie w second hand'zie i czekały na mnie. Kiedy je kupowałam Pani przy kasie powiedziała, że straciła już nadzieję na nowy dom dla nich.
Torba jest już ze mną rok drugi i pozostanie jeszcze na wiele lat. Uwielbiam ją za kolor, pojemność, długi pasek, teksturę. Na początku strasznie się nad nią trzęsłam- do pierwszego przetarcia jak to się mówi;) Teraz nabrała uroku użytkowego (jak to mawia mój luby) i też jest jej z nim do twarzy.
tigro697.pinger.pl