"Kiedy znowu ruszą dla mnie dni. I pory roku krążyć zaczną znów, jak obieg krwi"
poniedziałek, grudnia 19, 2011W tym miesiącu skupiając się na pracy i nauce, niezwykle zaskoczył mnie fakt, że już za pięć dni gwiazdka.
Może to brak śniegu, a może to kupowanie prezentów jeszcze w listopadzie sprawiło, że zupełnie straciłam poczucie czasu.
Odzyskawszy świadomość z utęsknieniem czekam na grzybową, żywą choinkę i (co mi tam, niech będzie) śnieg.
Zdjęcia: Maciej Co i jak: marynarka - zara bluzka- ny spodnie- denim co. torba- trusiek kozaki - it. naszyjnik- kappahal komin - lamoni |
Końcówka grudnia jak zwykle intensywna: sporo nauki, sporo pracy. Na szczęście w tym roku po świąteczne prezenty wyruszyłam znacznie wcześniej (jeszcze w listopadzie), dzięki temu szaleństwo grudniowych zakupów i tłumy ludzi w centrach handlowych ominęły mnie szerokim łukiem. Za to znaleźliśmy chwilę na małą wycieczkę poza miasto.
Zdjęcia: Maciej Co i jak: sweter - in wear, sh. sukienka (w formie bluzki) - sh. torba- benetton buty- bata |
Zgubiłam guzik, guzik za który zazwyczaj łapałam się w zimie widząc kominiarza.
Złoty guzik, mojego czarnego płaszcza, zaginął w okolicznościach niezwykle tragicznych. Stało się to wczoraj, w ok. godziny 21:17. Biegłam skrótem, przez podziemny parking mojego miejsca pracy, śpiesząc się na tramwaj (który nie wiedzieć dlaczego jeździ co 20, a nie co 10 minut). Guzik nie wytrzymał presji, urwał się i z głośnym brzękiem (są to bardzo ciężkie guziki) potoczył się po parkingowej kostce. Cóż, albo guzik nie był fanem pościgów za tramwajami, albo źle znosił konkurencję, którą tego dnia stworzył mu złoty sweter i naszyjnik.
Złoty guzik, mojego czarnego płaszcza, zaginął w okolicznościach niezwykle tragicznych. Stało się to wczoraj, w ok. godziny 21:17. Biegłam skrótem, przez podziemny parking mojego miejsca pracy, śpiesząc się na tramwaj (który nie wiedzieć dlaczego jeździ co 20, a nie co 10 minut). Guzik nie wytrzymał presji, urwał się i z głośnym brzękiem (są to bardzo ciężkie guziki) potoczył się po parkingowej kostce. Cóż, albo guzik nie był fanem pościgów za tramwajami, albo źle znosił konkurencję, którą tego dnia stworzył mu złoty sweter i naszyjnik.
Zdjęcia: Maciej Co i jak: torba- trussardi buty, spodnie- zara sweter- h&m kids naszyjnik- kappahl płaszcz- river island sh. |
W ramach wypierania myśli o zbliżającej się zimie chętnie zakładam letnie bluzki i sukienki.
Stosując metodę ubioru o wyrafinowanej nazwie "na cebulę" udaje mi się uniknąć nadmiernej utraty ciepła.
Ostatnio (oczywiście w ramach wypierania myśli o zbliżającej się zimie) poczyniłam kolejny, dosyć niepraktyczny krok
i zaopatrzyłam się w kurtkę o jasnym kolorze. Uwierzcie, nigdy nie przypatrywałam się tak podejrzliwie ławkom na przystankach jak teraz.
Stosując metodę ubioru o wyrafinowanej nazwie "na cebulę" udaje mi się uniknąć nadmiernej utraty ciepła.
Ostatnio (oczywiście w ramach wypierania myśli o zbliżającej się zimie) poczyniłam kolejny, dosyć niepraktyczny krok
i zaopatrzyłam się w kurtkę o jasnym kolorze. Uwierzcie, nigdy nie przypatrywałam się tak podejrzliwie ławkom na przystankach jak teraz.
Za każdym razem kiedy zakładam te kozaki moja Mama mówi mi, że wyglądam w nich jak "kot w butach".
I wcale mi to nie przeszkadza. W końcu wszyscy pamiętamy jak zaradnym stworzeniem był ów kot.
Zdjęcia: Maciej Co i jak: płaszcz - carry sukienka, sweter- sh. torba- trussardi buty- bata |
Pewne rzeczy mają swoje miejsce i swój, odpowiedni czas.
Dorastamy i wyrastamy z ubrań, poglądów, czy niektórych marzeń.
Doskonale zdając sobie sprawę, z owych zachodzących w czasie zmian, mam w swojej szafie dosyć specyficzną
kategorię rzeczy, jest to kategoria "ubrań na później". Do tej kategorii należała do niedawna poniższa czerwona sukienka.
Dostałam ją jakieś pięć lat temu i z góry wiedziałam, że będę ją nosiła, ale w swoim czasie. W tym roku będzie to zdecydowanie jedna z moich ulubionych, wełnianych sukienek na zimę.
Nawiązując do zimy, nie wiem czy nie zapeszę ogromnie pisząc tutaj, iż tegoroczna bardzo miło mnie zaskakuje.
Głównie brakiem zimna. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. Daje mi możliwość korzystania z moich nowych rękawiczek,
które co prawda nie spełniają funkcji "ciepłe", ale za to idealnie wywiązują się z zadania pt."ładne".
Dorastamy i wyrastamy z ubrań, poglądów, czy niektórych marzeń.
Doskonale zdając sobie sprawę, z owych zachodzących w czasie zmian, mam w swojej szafie dosyć specyficzną
kategorię rzeczy, jest to kategoria "ubrań na później". Do tej kategorii należała do niedawna poniższa czerwona sukienka.
Dostałam ją jakieś pięć lat temu i z góry wiedziałam, że będę ją nosiła, ale w swoim czasie. W tym roku będzie to zdecydowanie jedna z moich ulubionych, wełnianych sukienek na zimę.
Nawiązując do zimy, nie wiem czy nie zapeszę ogromnie pisząc tutaj, iż tegoroczna bardzo miło mnie zaskakuje.
Głównie brakiem zimna. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. Daje mi możliwość korzystania z moich nowych rękawiczek,
które co prawda nie spełniają funkcji "ciepłe", ale za to idealnie wywiązują się z zadania pt."ładne".
Zdjęcia: Maciej
Co i jak:
płaszcz, futrzany kołnierz- sh.
sukienka- rigetta
rękawiczki - solar
|
Nie wiem jak Wy, drodzy Czytelnicy, ale ja w okresie jesienno- zimowym cierpię na pewną przypadłość.
Mianowicie nałogowo zasypiam we wszelkich środkach komunikacji miejskiej, bez względu na godzinę, o której to podróżuję. Wsiadam zawsze z mocnym postanowieniem przejechania od punktu A do punktu B w stanie przytomnym, ale zazwyczaj gdzieś tak po trzech przystankach odpadam. Albo cierpię na niezdiagnozowaną narkolepsję, albo w okresie jesienno- zimowym mój rytm snu i czuwania jest zakłócony przez mniejszą ilość światła, doprawdy nie wiem. Ale skoro tak już się dzieje, staram się jak najlepiej przystosować do sytuacji. Wszystkim cierpiącym na podobną przypadłość serdecznie polecam grube kominy, wspaniale sprawdzają się w roli poduszki.
Ostrzegam jednak nowicjuszy: trzeba w miarę możliwości monitorować to, gdzie się znajdujemy.
Podróżowałam kiedyś tramwajem z mniej doświadczonym w tej dyscyplinie zawodnikiem i Pan najzwyczajniej w świecie przespał swój przystanek. Kiedy się przebudził wydał ogromny okrzyk zdziwienia i rzucił się do drzwi. Udało mu się w ostatniej chwili wyskoczyć. Jednakże jego teczka miała mniej szczęścia i w owych drzwiach utknęła. Takim oto sposobem błoga drzemka zamieniła się w niespodziewany, poranny jogging.
Mianowicie nałogowo zasypiam we wszelkich środkach komunikacji miejskiej, bez względu na godzinę, o której to podróżuję. Wsiadam zawsze z mocnym postanowieniem przejechania od punktu A do punktu B w stanie przytomnym, ale zazwyczaj gdzieś tak po trzech przystankach odpadam. Albo cierpię na niezdiagnozowaną narkolepsję, albo w okresie jesienno- zimowym mój rytm snu i czuwania jest zakłócony przez mniejszą ilość światła, doprawdy nie wiem. Ale skoro tak już się dzieje, staram się jak najlepiej przystosować do sytuacji. Wszystkim cierpiącym na podobną przypadłość serdecznie polecam grube kominy, wspaniale sprawdzają się w roli poduszki.
Ostrzegam jednak nowicjuszy: trzeba w miarę możliwości monitorować to, gdzie się znajdujemy.
Podróżowałam kiedyś tramwajem z mniej doświadczonym w tej dyscyplinie zawodnikiem i Pan najzwyczajniej w świecie przespał swój przystanek. Kiedy się przebudził wydał ogromny okrzyk zdziwienia i rzucił się do drzwi. Udało mu się w ostatniej chwili wyskoczyć. Jednakże jego teczka miała mniej szczęścia i w owych drzwiach utknęła. Takim oto sposobem błoga drzemka zamieniła się w niespodziewany, poranny jogging.
Zdjęcia: Maciej Co i jak: sweter beżowy - zara sweter różowy - h&m komin- troll bluzka, buty - sh. torba- własna, tofee |
i wypożyczę mu mojego kota. Caryca budzi codziennie i niezawodnie, zawsze w okolicach godziny 8.15. Nie posiada funkcji "drzemka" i nie działa na nią żadne przeganianie. Dodam tylko, że trzeba przy niej uważać na pewnie rzeczy:
- podpija ukradkiem wodę ze szklanki, którą zostawiamy sobie na noc
- najwygodniej śpi się jej na świeżo uprasowanych rzeczach
- radzę przy niej uważać na słodkości (zwłaszcza pączki, czy keksa) i kawę, masła za to nie lubi
Ostatnio znalazłam w szafie mój futrzany kołnierz, który okazał się idealnie pasować do poniższego granatowego swetrzyska. Na chwilę Caryca dała się zmylić i próbowała myć sztucznego, futrzanego stwora. Zorientowała się dosyć szybko posyłając mi litościwe spojrzenie. Za to szare sztyblety bardzo przypadły jej do gustu. Nie zostawiam ich przy niej na wierzchu, ponieważ Caryca (jak każda kotka) bardzo dba o swój manicure.
Zdjęcia: Maciej Co i jak: jedwabna koszula - old + diy sweter - river island, sh. futrzany kołnierz - sh. sztyblety- gabor |
"To, że nosi się podobne, charakterystyczne buty, świadczy nie tylko o podobnym guście, ale także o tym, że najprawdopodobniej się z tą osobą polubisz." *
środa, listopada 02, 2011
W czasach, w których sensowna i interesująca wypowiedź jest jak Yeti (niby istnieje, ale od dawna nikt go nie widział,
ani nie słyszał), przychodzi mi do Was pisać. I mam jedynie nadzieję, że nogi interpunkcji i ręce merytoryczności,
nie odczepiły się od korpusu gramatyki moich wiadomości. Jednym słowem: mam nadzieję drogi Czytelniku,
że idzie z sensem czytać teksty, które co jakiś czas Wam tutaj serwuję.
Tak się składa, że dzisiaj siedzę w domu z nieczynnym aparatem mowy. Stosuję afirmacje i pozytywne myślenie, dzięki czemu jestem prawie pewna, że już jutro wrócę do formy i z wielkim uśmiechem pobiegnę na uczelnie i do pracy.
A najlepiej ostatnio biega mi się w poniższych koniakowych półbutach. Nie wiem, czy to normalne, tak rozczulać się nad obuwiem, ale uwielbiam w nich wszystko: kolor, grubą skórę i to ciche stukotanie towarzyszące każdemu krokowi.
*Kazimiera Szczuka "Viva" 17/05/2007
ani nie słyszał), przychodzi mi do Was pisać. I mam jedynie nadzieję, że nogi interpunkcji i ręce merytoryczności,
nie odczepiły się od korpusu gramatyki moich wiadomości. Jednym słowem: mam nadzieję drogi Czytelniku,
że idzie z sensem czytać teksty, które co jakiś czas Wam tutaj serwuję.
Tak się składa, że dzisiaj siedzę w domu z nieczynnym aparatem mowy. Stosuję afirmacje i pozytywne myślenie, dzięki czemu jestem prawie pewna, że już jutro wrócę do formy i z wielkim uśmiechem pobiegnę na uczelnie i do pracy.
A najlepiej ostatnio biega mi się w poniższych koniakowych półbutach. Nie wiem, czy to normalne, tak rozczulać się nad obuwiem, ale uwielbiam w nich wszystko: kolor, grubą skórę i to ciche stukotanie towarzyszące każdemu krokowi.
*Kazimiera Szczuka "Viva" 17/05/2007
Zdjęcia: Maciej Co i jak: torba- tk maxx płaszcz- river island, sh. jedwabny szal- taty:) jeasny- gina tricot półbuty- russell&bromley, sh. |
"By życie się z myślą zaczęło rymować uparto, że warto właśnie tak żyć, kolorowo żyć... "
środa, października 26, 2011
Znowu bywam niedźwiedziem.
I muszę Wam powiedzieć, że bardzo lubię siebie w wydaniu z dodatkową parą "uszu". Mam to niebywałe (nie)szczęście,
że tylko w dziwacznych czapkach nie wyglądam dziwnie. Na zimę pozostają mi więc: betery, czapki z uszami, wielkimi pomponami....et cetera.
P.S. Gdyby ktoś z Was chciał się pozbyć tej czapki w kolorze szarym to chętnie ją odkupię.
"Misiaki" z Łódzkiej Zary zniknęły w mgnieniu oka i nie załapałam się na drugą wersję kolorystyczną.
I muszę Wam powiedzieć, że bardzo lubię siebie w wydaniu z dodatkową parą "uszu". Mam to niebywałe (nie)szczęście,
że tylko w dziwacznych czapkach nie wyglądam dziwnie. Na zimę pozostają mi więc: betery, czapki z uszami, wielkimi pomponami....et cetera.
P.S. Gdyby ktoś z Was chciał się pozbyć tej czapki w kolorze szarym to chętnie ją odkupię.
"Misiaki" z Łódzkiej Zary zniknęły w mgnieniu oka i nie załapałam się na drugą wersję kolorystyczną.
Zdjęcia: Maciej Co i jak: czapka - zara sweter - camaieu oficerki - iguana |