Każda z nas ma swój niezbędnik, swoje minimum, które musi przy sobie mieć. Najlepiej, aby to nasze minimum (zazwyczaj w nie najmniejszych rozmiarach) mieściło się w naszych torebkach. Dlatego miałam na pieńku z małymi torebeczkami. Możecie wierzyć, albo i nie, ale w tej słomkowej torebeczce zmieściłam cały mój niezbędny dobytek, łącznie z moim ogromnym portfelem.
*Proszę nie doszukiwać się dzisiaj powiązania między tytułem, a moim słowem pisanym. Mają ze sobą nie za wiele wspólnego, ale lubię Grześka, lubię ten wiersz, a i do zdjęć w miarę pasował.
*Proszę nie doszukiwać się dzisiaj powiązania między tytułem, a moim słowem pisanym. Mają ze sobą nie za wiele wspólnego, ale lubię Grześka, lubię ten wiersz, a i do zdjęć w miarę pasował.
Co i jak:
bluzka- amisu
spódnica- zara
baleriny, sweterek- h&m
torebka- ciuchbuda.pl
W czasach ignorancji i niezrozumienia ten cudowny grymas postać rzeczy zmienia*
poniedziałek, sierpnia 22, 2011
*W wierszu S. Urbanowskiego rzeczonym "cudownym grymasem" jest uśmiech.
Podobno człowiekowi łatwiej i bardziej naturalnie przychodzi uśmiechanie się. Zaś do wykonania grymasu niezadowolenia musimy zaangażować o wiele więcej mięśni mimicznych.
Tym nieco przydługim słowem wstępu zmierzam powoli do meritum dzisiejszego wpisu. Z uśmiechem na twarzy przeglądałam ostatnio asortyment nowego butiku internetowego ooh!Andy. Skąd ten uśmiech zapytacie?
Ooh!Andy w swojej ofercie posiada rzeczy niepowtarzalne i jak dotychczas trudno u nas dostępne (takie jak t-shirty Hey Pilgrim i ręcznie wykonywaną, mosiężną biżuterię). Oprócz tego uśmiechałam się na sam widok nazw produktów: kolczyki "Thelma&Louise", t-shirt "Birdy", czy naszyjnik "Alice in wonderland". Marketing grania na moich uczuciach zadziałał;) A ten kto zgadnie jaką koszulkę finalnie wybrałam dla siebie, tym samym odgadnie czego słuchałam pisząc tego posta.
Podobno człowiekowi łatwiej i bardziej naturalnie przychodzi uśmiechanie się. Zaś do wykonania grymasu niezadowolenia musimy zaangażować o wiele więcej mięśni mimicznych.
Tym nieco przydługim słowem wstępu zmierzam powoli do meritum dzisiejszego wpisu. Z uśmiechem na twarzy przeglądałam ostatnio asortyment nowego butiku internetowego ooh!Andy. Skąd ten uśmiech zapytacie?
Ooh!Andy w swojej ofercie posiada rzeczy niepowtarzalne i jak dotychczas trudno u nas dostępne (takie jak t-shirty Hey Pilgrim i ręcznie wykonywaną, mosiężną biżuterię). Oprócz tego uśmiechałam się na sam widok nazw produktów: kolczyki "Thelma&Louise", t-shirt "Birdy", czy naszyjnik "Alice in wonderland". Marketing grania na moich uczuciach zadziałał;) A ten kto zgadnie jaką koszulkę finalnie wybrałam dla siebie, tym samym odgadnie czego słuchałam pisząc tego posta.
Skoro kot spada zawsze na cztery łapy, a kromka z masłem spada zawsze stroną posmarowaną masłem, istnieje możliwość stworzenia perpetuum mobile doskonałego. Wystarczy do grzbietu kota przymocować rzeczoną kromkę z masłem i obserwować działanie antygrawitacji. Oddałabym wiele za wymyślenie analogicznej teorii odnośnie: wiecznie zbyt szybko uciekającego czasu i wiecznie zbyt wielu spraw do załatwienia.
Co i jak:
bluzka- h&m
spódnica- zara
balerinki- dash
Często zadajecie mi pytanie do jakich lumpeksów zaglądam. Wszystkim bywalcom Łodzi polecam moje ulubione miejsca, czyli ulicę Wschodnią, oraz Central II w którym mieści się największy Dukat w mieście;)
Dzisiaj, dla odmiany, znalazłam miejsce godne polecenia nie tylko łodzianom. Ciuchbuda to jedno z tych miejsc w sieci, które jednocześnie oferuje nam ciuchy vintage i rzeczy zupełnie nowe: zaczynając od torebek, a kończąc na naszyjnikach z kwiatów. Dodatkowym, niekwestionowanym plusem butiku są bardzo przystępne ceny i niezwykle szybkie przesyłki. Już wkrótce pokażę Wam moją idealną, letnią słomkową torebkę.
Dzisiaj drogi czytelniku, zupełnie przypadkiem dopadł mnie pewien temat rozważań.
Mianowicie, rozchodzi się o blogowanie w kontekście pasji. Nigdy, nie myślałam o moim pisaniu w takich kategoriach. Pasjonata kojarzy mi się z mistrzem w danej dziedzinie, osobą która dąży do perfekcji, wie na dany temat prawie wszystko, a co ważniejsze przedmiotem jego zainteresowań jest coś poważnego (a przynajmniej poważniejszego, niż taki blożek). Może to kwestia powagi i etymologii słowa "pasja"?
Bez problemu za to przychodzi mi określanie mojego blogowania mianem hobby, czyli czymś co lubię robić, co niezaprzeczalnie sprawia mi pewnego rodzaju przyjemność, ale równocześnie nie skupia całej mojej uwagi.
Zdjęcia: Maciej
Co i jak:
koszula- zara
spodenki- diy
płaszcz- zara
baleriny- h&m
zegarek- czajka
Cekinowa spódnica doczekała się swojego debiutu w Turcji, w wydaniu dosyć mocno plażowym.
I chociaż od powrotu do kraju sprawdza się ulubiony żart naszych rezydentów: "Proszę państwa, proszę się nie obawiać. W Polsce w nadchodzący weekend ma być 30 stopni! 15 w sobotę i 15 w niedzielę".
To ja ciąglę wierzę w to, że przed końcem sierpnia lato jeszcze do nas wróci. A mnie uda się jeszcze poodbijać promienie słoneczne moimi spódnicowymi cekinami.
I chociaż od powrotu do kraju sprawdza się ulubiony żart naszych rezydentów: "Proszę państwa, proszę się nie obawiać. W Polsce w nadchodzący weekend ma być 30 stopni! 15 w sobotę i 15 w niedzielę".
To ja ciąglę wierzę w to, że przed końcem sierpnia lato jeszcze do nas wróci. A mnie uda się jeszcze poodbijać promienie słoneczne moimi spódnicowymi cekinami.
Zdjęcia: Maciej
Co i jak:
spódnica- zara
bluzka- stradivarius
Nie wierz bejom, nie opieraj się o wodę, nie daj się zwieść słowom kobiety.
sobota, sierpnia 06, 2011
Mój telefon uprzejmnie zapytał mnie, czy zdarzyło mi się ostatnio przekroczyć granicę strefy czasowej.
Z lekkim żalem odpowiedziałam: tak, wróciliśmy. Trzy godziny lotu stąd, 60 minut na tarczy zegara w przód:
Z lekkim żalem odpowiedziałam: tak, wróciliśmy. Trzy godziny lotu stąd, 60 minut na tarczy zegara w przód:
Zdjęcia: Maciej i ja