Treść musi się wylać. Tak jak wylewa się herbata, którą niesiemy za szybko.

niedziela, lipca 05, 2015

Chciałam do was napisać, czekałam cierpliwie na chwilę spokoju. Pauzę w codziennym rozgardiaszu. Próbowałam zapamiętywać strzępy myśli, przebłyski, tematy.
I wreszcie, teraz, jest cicho. Tak cicho jak duszno za oknem. Aż dziwnie. Nadstawiam uszu i czekam, aż najsłodsza istota na ziemi zawoła mnie ospale. Ale nie dzisiaj, tym razem śpi mocno. Pranie leży równiutko uprasowane. Kot wrócił z nocnym miraży, zjadł kolację i zwinął się w kulkę.

Wygląda na to, że nie muszę nic. Nadszedł ten upragniony moment dnia (a raczej nocy) w którym tylko i wyłącznie mogę.

Nieznośne myśli kłębią się i kipią górą pomysłów. Gdyby tylko jedna z drugą chciały się połączyć, tak jak ziemniaki z mąką na kopytka. Ale nie, zupełnie nie kleją się w żaden sensowny tekst. Usilnie próbowałam ustawić je w kolejce, rozwijać jedną po drugiej. Pisanie, przeliczane na linijki piękne i systematyczne, idealnie wypozycjonowane. To nie dla mnie. Podobno już w pierwszym akapicie powinnam zawrzeć słowo kluczowe, dla wpisu oczywiście. Wtedy wyniki będą lepsze, odsłony strony prężniejsze, grono odbiorców wzrośnie, bo trafi po wyszukiwanym słowie bezproblemowo. I jest to racja najświętsza, ale jakoś zupełnie nie chce mi się dzisiaj pisać o tym co widać. Zwłaszcza, że o poniższych boyfriendach mogę powiedzieć jedynie, że mąż mój ich nie lubi, kosztowały dwa złote, a dziury zrobiłam im sama. I lubię je bardzo (spodnie, łącznie z dziurami).

Od zawsze miałam tu swoją małą rutynę: najpierw oglądam zdjęcia. Patrzę na nie zupełnie spokojnie, nie śpieszę się. Przypominam sobie dzień, słońce, śmiechy i chichy z przybieranych póz. Lusia dyrygowała nam kukurydzianym chrupkiem, pokrzykiwała wesoło na tatę bo bardzo chciała zobaczyć wyświetlacz LCD aparatu. Lubi oglądać zdjęcia, a najbardziej te na których jest.

Później przychodzi tytuł, wpada sam, czasem znikąd. Innym razem po głowie chodzi mi jedna piosenka i to jej wers ląduje w nagłówku (pozdrawiam wszystkich którzy jakimś cudem trafili tutaj po wspaniałych wierszach śpiewanych przez M.Czyżykiewicza).

Treść, treść musi się wylać. Tak jak wylewa się herbata, którą niesiemy za szybko.
Nie jestem mistrzem klawiatury. Zawsze się wstydzę, kiedy On zagląda mi przez ramie i poczytuje. Może gdyby nie ukończył kierunku pisarskiego było by inaczej. Zasłaniam się ile mogę, chociaż wiem że i tak później zobaczy.







Koszula, szpilki - Zara | Levis 501 - lumpeks + DIY | Bransoletka - Lilou

Może Ci się spodobać

3 komentarze

  1. Fajna stylizacja, wyglądasz rewelacyjnie ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie, gdy próbuję napisać coś na bloga. Ciężko zebrać myśli, wpaść w rytm, nadać tekstowi dynamikę. Trudna to sztuka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękna Pani.

    OdpowiedzUsuń

Thank you for all your comments

Popularne wpisy

Polub na Facebooku

Instagram